niedziela, 9 marca 2014

2.

 Dziękuję! 
To dopiero trzy dni, a Tears ma już ponad 500 wyświetleń!
Z tej oto okazji publikuję drugi rozdział. 
Na razie nie jest za ciekawie ale dopiero się rozkręcam. 
Jeśli chcecie poznać Skye i Ash'a to zapraszam do zakładki 'bohaterowie'. 
Jeszcze taka mała prośba. Jeśli przeczytaliście rozdział to napiszcie w komentarzu zwykłe 'czytam' albo zagłosujcie w ankiecie na samym dole. To dla mnie bardzo ważne. Chcę wiedzieć czy Wam się podoba. 
Możecie wpisywać swoje nicki na twitterze, a ja będę informować Was o nowym rozdziale.
AHA! ZAPOMNIAŁABYM!
Ogromnie dziękuję za szablon @Real_Paradiise. 
 _____________________________________________
 Zasłoniłam sobie usta dłonią żeby nie pisnąć z przerażenia. Na policzku Skye zobaczyłam zakrzepłą krew, miała rozciętą i krwawiącą jeszcze wargę oraz łuk brwiowy. Jej ręce było podrapane i posiniaczone. Ubranie nie było również w najlepszym stanie. Czarna bluzka była rozciągnięta i ukazywała kawałek koronkowego biustonosza. Te piękne niebieskie oczy były zaczerwienione i opuchnięte domyślam się, że od łez. Nie chodziło tu o to, że bałam się widoku krwi. Ja po prostu martwiłam się o Skye. Nigdy nie widziałam jej w takim stanie. Nigdy.
-Zabiję go, kurwa!- krzyknęłam na co blondynka podskoczyła. Chyba zbyt nerwowo zareagowałam.
-To nie tak.- zaczęła głosem bliskim płaczu.
-Boże, Skye co on ci zrobił.- to było bardziej stwierdzenie niż pytanie. Przysięgam, że jak ja go tylko zobaczę to nie ręczę za siebie.
-Możesz mnie przytulić?- zapytała z zaszklonymi oczami. Nie czekając ani chwili dłużej podeszłam do tej kruszyny i zamknęłam ją w szczelnym uścisku. Moją ręka powędrowała na jej plecy aby uspokajająco zacząć je gładzić. Dziewczyna drżała pewnie ze strachu i zimna.
-Powiedz mi co się stało.- szepnęłam łagodnie jednocześnie odgarniając zabłąkany kosmyk z bladej twarzy.
-Mogę to zrobić jutro? Chciałabym się teraz położyć.- nie chciałam na nią naciskać  i wywierać niepotrzebną presję dlatego postanowiłam, że tym razem odpuszczę jej i zadziałam na własną rękę.
-Choć, trzeba ci to opatrzyć.- wstałam po czym złapałam rękę blondynki. Pociągnęłam ją w kierunku łazienki po czym kazałam usiąść na brzegu wanny. Skye posłusznie spełniła moje polecenie gdy ja zaczęłam przygotować wszystkie potrzebne rzeczy. Z apteczki nad umywalką wyciągnęłam parę wacików i wodę utlenioną. Zamoczyłam kawałek ręcznika w letniej wodzie i najdelikatniej jak tylko potrafiłam przyłożyłam go do policzka mojej współlokatorki. Na jej twarzy ani na chwilę nie pojawił się grymas. Gdy skończyłam wycierać twarz z zaschniętej krwi wylałam trochę wody utlenionej na wacik i wtarłam ją w rany aby nie wdało się zakażenie. Po wszystkim dałam przyjaciółce świeżą piżamę i kazałam wziąć jej prysznic, który zawsze pomagał się zrelaksować i odprężyć.
-Dziękuję.- szepnęła już przebrana i skierowała się do swojej sypialni. Spędziłam jeszcze chwile w łazience chowając apteczkę, która muszę przyznać była bardzo często używana w tym domu po czym poszłam do pokoju Skye. Widząc ją taką bezbronną, zwiniętą w kłębek ścisnęło mnie za serce. Cicho nakryłam jej ciało kołdrą po czym wyszłam z pomieszczenia. Zbiegłam na dół mieszkania, wzięłam naładowany pistolet, narzuciłam na siebie w pośpiechu skórzaną kurtkę i wyszłam na klatkę schodową.Wpakowałam broń za spodnie i przykryłam to miejsce kurtką. Jeśli Skye myślała, że tak łatwo się poddam to była w błędzie. Nikt, ale to nikt nie ma prawa tknąć mojej małej Skye. Ta dziewczyna zawsze powtarzała mi, że potrafi sama o siebie zadbać i nie potrzebuje mojej pomocy. Ja wiedziałam tylko, że muszę ją chronić i sprawić aby była bezpieczna. Gdyby coś jej się stało...gdyby...uhg, nie wybaczyłabym sobie tego do końca życia. Właściwie to już mam za co pokutować. Westchnęłam próbując odgonić od siebie bolesne wspomnienia.
  Zamaszyście kopnęłam w drzwi prowadzące do biura Ashton'a. Nim ten zdążył zauważyć co się dzieje, ja stałam już za nim z bronią przyciśniętą do jego skroni. Adrenalina pulsowała w moich żyłach. To czym się zajmuję jest dość uzależniające. Nigdy nie mogę się doczekać kiedy znowu poczuję ten przypływ energii.
-Coś ty jej kurwa zrobił?- warknęłam głosem pełnym jadu. Mam nadzieję, że on przeniknie przez jego skórę zabijając go na miejscu. Mocniej przytknęłam lufę w okolicę jego gęstych, czarnych brwi.
-Pearl, co ty robisz?! Uspokój się do cholery!- krzyknął na co ja wybuchnęłam kpiącym śmiechem.
-Powiedz co jej zrobiłeś...- zawahałam się chwilę.- Albo lepiej nie. Powiedz dlaczego to zrobiłeś bo ja widziałam jej twarz. Uwierz mi, że z chęcią sprawię aby twoja była w takim samym stanie.- mówiąc to złapałam na przemian za jego nadgarstki, skrzyżowałam je po czym przytknęłam kolano do jego kręgosłupa wywołując ból. Po chwili najwidoczniej brunet skojarzył fakty oraz moje intencje co do tej wizyty bo na jego ustach wymalował się w pół uśmiech. Nie potrwał on długo bo zamaszyście kopnęłam kolanem w dolną część jego pleców. Chłopak w odpowiedzi wydał stłumiony skowyt.
-Czyli ci nie powiedziała?- szepnął z nutką kpiny za co został boleśnie uciszony.
-Co ty pieprzysz? Przysięgam, że nie mam zamiaru się z tobą bawić w zgadywanki.- warknęłam.
-Oboje dobrze wiemy, Pearl, że tego nie zrobisz.- mimo iż nie wiedziałam jego wyrazu twarzy, byłam prawie pewna, że pojawił się na niej łobuzerski uśmiech.
-Masz rację, nie zamierzam strzelić ci kulką w łeb ale z przyjemnością skopię twój tyłek.-to co powiedziałam było w stu procentach prawdą. Chciałabym, żeby choć przez chwilę poczuł się tak jak Skye.
-Czy ty siebie słyszysz? Chcesz się ze mną bić?- jęknął z politowaniem.
-Broń się Evans.- w tym momencie jego noga znalazła się pod moją w celu wyprowadzenia mnie z równowagi. Szybko podskoczyłam unikając uderzenia. Tego wszystkiego nauczył mnie właśnie Ash. Pokazywał mi jak się bronić i stawać do walki. W ten sposób uniknęłam wielu nieprzyjemnych konfrontacji z płcią przeciwną. Byłam w tym dobra. Przez trzy lata ćwiczyłam i muszę przyznać, że ta ciężka praca się opłacała. Mimo, że wszystko zawdzięczam temu stojącemu na przeciwko mnie  brunetowi nie pozwolę tak traktować mojej Skye. Jest dla mnie wszystkim.
-Ja jej tego nie zrobiłem.- odezwał się mój szef z obrzydzeniem- Ale wiem kto.- natychmiast dodał kiedy kopnęłam go nogą w brzuch. Wiem, że Ashton nie bije kobiet dlatego trudno byłoby mu uderzyć mnie.
-To przestań być takim masochistą i mi do cholery powiedz.- krzyknęłam.
-Jej chłopak.

***

Po niecałych piętnastu minutach byłam już przed starym budynkiem mieszkalnym. Gdy tylko dowiedziałam się o ty całym Patrick'u krew się we mnie zagotowała. Z takimi ludźmi nie ma żartów. Boli mnie brak zaufania ze strony Skye. Myślałam, że jesteśmy jak siostry, które mówią sobie wszystko w szczególności o takich rzeczach. Ten gość jest niebezpieczny i mam przeczucie, że moja przyjaciółka o tym wie. Skye nie była głupia i zawsze wykazywała się większą dojrzałością ode mnie. Jednak jak to mówią "miłość zaślepia". Potrafi zamydlić ci oczy, a potem w najmniej oczekiwanym momencie przebić tą szczęśliwą bańkę mydlaną. Podejrzewam, że Skye przekonała się o tym na własnej skórze. Nie wiem czy byłaby zadowolona z mojej wizyty u jej kochasia ale postanowiłam przekazać mu pewną ważną wiadomość.
  Otworzyłam drzwi do klatki schodowej, a do moich nozdrzy doszedł zapach dymu papierosowego i alkoholu. Zielona farba na ścianach schodziła płatami ukazując kawałki brudnego tynku. Gdzieniegdzie na schodach pałętały się szklane butelki po piwie albo inne śmieci. Za każdym krokiem w głąb tego budynku moje serce biło mocniej ale to nie ze strachu. Moje całe ciało ogarniało podniecenie i przyjemny dreszcz emocji. Za każdym razem kiedy mam do wykonania jakieś zadania tak się dzieje. Jestem do tego stworzona. Mój umysł pracuje wtedy trzeźwo. Wszystkie moje zmysły się wyostrzają.
  Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech, kiedy wchodząc na ostatnie piętro zobaczyłam odrapane drzwi z numerkiem '107'. Nie czekając ani chwili dłużej nacisnęłam na klamkę, która ku mojemu zdziwieniu ustąpiła bez problemu. Najciszej jak tylko potrafiłam weszłam do mieszkania próbując nie nadepnąć żadnej butelki ani papierka w przedpokoju. W pomieszczeniu było ciemno i zbyt cicho. Weszłam do pierwszego lepszego pokoju. Moim oczom ukazała się stara kanapa, a na niej niedopalone papierosy i popiół. W rogu stało biurko z ogromną ilością nieposegregowanych papierów. Ściany były pokryte ciemnoszarą tapetą, która odchodziła w rogach przy suficie. Szczerze mówiąc myślałam, że Skye nie gustuje w takich facetach ale równie dobrze wiedziałam, że może to być tylko przykrywka.
  W biurze Ashton powiedział mi, że ten niejaki Patrick nie należy do grzecznych kolesi. Nie powiedziałam mojemu szefowi, że wpadnę do Brooks'a z niezapowiedzianą wizytą bo wiem, że prędzej zamknąłby mnie na cztery spusty w piwnicy niż pozwolił iść.
  Gdy miałam wychodzić z pomieszczenia coś zwróciło moją uwagę. Duże drzwi balkonowe nie były do końca zamknięte. Podeszłam bliżej aby móc się temu przyjrzeć. Na moje usta wstąpił triumfalny uśmiech, kiedy zobaczyłam, że balkon wcale nie jest pusty. Niezauważalnie stanęłam przy ścianie zaraz za drzwiami i czekałam aż ten dupek łaskawie skończy palić. Po chwili usłyszałam skrzypienie i ciemną posturę mężczyzny. Gdy Patrick był parę centymetrów ode mnie dmuchnęłam w jego szyję ciepłym powietrzem. Chłopak natychmiast zesztywniał. Dopiero po chwili niepewnie odwrócił się w moją stronę.W duchu śmiałam się jak dziecko. Wyglądał na przerażonego. Jego oczy sprawiały wrażenie jakby za chwilę miały wyskoczyć z orbit. Zauważyłam też lekko powiększone źrenice.
-Witam panie Brooks.- mój głos ociekał kpiną i pogardą. Chłopak jakby po chwili otrząsnął się z letargu i przykuł moje nadgarstki do ściany.
-Czy my się znamy?- wysyczał prosto w moją twarz.
-Nie, ale to zawsze może się zmienić.- w tym samym momencie kopnęłam chłopaka prosto w krocze, a kiedy zgiął się w pół i złapał za bolące miejsce, dołożyłam kolanem w twarz. Zostanie piękny siniak. Chętnie odwiedzę go ponownie aby zobaczyć swoje dzieło. Zdziwiłam się, że szatyn nie próbuje się bronić kiedy zadawałam mu kolejne ciosy. Wyglądał jak mały, zagubiony chłopczyk, co sprawą były prochy, które wziął. Szczerze mówiąc większą przyjemność sprawiłaby mi możliwość walki.
  W momencie gdy moja pięść miała zderzyć się z jego twarzą  usłyszałam coraz głośniejsze i szybsze kroki. Nagle do pokoju wbiegł zdyszany Ash. Nie potrafił mi zaufać. Ja wszyscy zresztą.
-Mówiłem ci coś, Pearl.- warknął groźnym tonem. Miałam w dupie co sobie będzie gadał. Musiałam dokończyć co zaczęłam.
-Jak widzisz radzę sobie świetnie więc z łaski swojej nie ruszaj się i daj mi skończyć.- nie czekając na reakcję bruneta kopnęłam Patrick'a jeszcze kilka razy w brzuch po czym nachyliłam się na wysokość jego głowy.
-Teraz uważnie mnie posłuchaj.- szepnęłam.- Jeśli jeszcze raz dotkniesz Skye to ja z chęcią wdrapię ci oczy, a potem podetnę gardło. Uwierz, że niezwykłą przyjemność dostarcza mi sprawianie ci bólu.- wyszeptałam prosto do jego ucha po czym ostatni raz dosadnie uderzyłam jego ciałem o ścianę. Co z tego, że to co powiedziałam było kłamstwem?

8 komentarzy:

  1. Jej...
    Kolejny rozdział.
    Mi osobiście bardzo się podoba.
    Najlepsze są wątki z przemocą.
    Najbardziej mi się podobają.
    Kiedy będzie następny rozdział?

    Mrs. Styles

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że w okolicach piątku...no chyba, że nagle mnie coś oświeci i napiszę szybciej ;D

      Usuń
  2. zaajebiste *--* zresztą jak zwykle :)).
    cuuudoo

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana. To FF ten rozdział jest genialny. Podobają mi się takie niegrzeczne bohaterki, twarde nie dające sobą pomiatać. Widać ,że naszej agresywnej panieneczce zależy na biednej Skye ,ale
    cóż hmm..ja na miejscu Pearl też wpierdoliłabym temu chłopakowi.
    PJONA SIOSTRO XD
    Czekam na kolejny zajebisty rozdział. i czekam na Zayna :DD


    KOCHAM xxx

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiem, że uwielbiasz czytać moje komentarze, więc będą one od dziś bardziej poważne..
    .
    .
    .
    .
    ŻART XD Hahah ja i powaga? xd to nie idzie w parze.
    No więc tak.
    NO JA PIERDZIELE TYŚ ANIOŁ A NIE CZŁOWIEK!
    No bo kto potrafi takie cuda tworzyć, no kto?
    Najbardziej spodobała mi się tutaj przemoc xD
    Wkręciłaś się w tą historie, nie? :D
    Ale coś czuję, że Aw, bardziej Cię ' interesuję ' przez Twoje delikatność :)
    dwdhwbdhvecvfevcyvewyvyv, dziękuję, dobranoc ;*
    Pewnie spodziewasz się lepszego w pewnym sensie komentarza, ale zaraz padnę na łeb i sobie uszkodzę tą piękną buźkę, hahah xD
    kocham xx.

    OdpowiedzUsuń
  5. jejuuu, Misiu, to jest zajebiste! Pearl taka bad girl. szczerze mówiąc, a raczej pisząc (haha) nie spodziewałam się po niej takich rzeczy! no ok, handel narkotykami np, ale broń itd, to nie! ostro będzie w tym opowiadaniu. ciekawe kiedy Malik się pojawi. iii ciekawe też, czy inni chłopcy z 1D się pojawią, haha. np taki Harry! <3 pierdolnięta jestem na jego punkcie, ale to chyba wiesz. rozdział jest długi i dobrze napisany, jak zawsze zresztą. uwielbiam to jak piszesz, ale nie będę się powtarzać, bo za każdym razem Ci to piszę. xd
    + kocham Twoje długie komentarze i zawsze czekam na nie z niecierpliwością, bo jesteś jedną z nielicznych osób, które naprawdę czytają rozdziały i wiedzą co jest w nich napisane. także ten - dziękuję!
    i .. nie ogarnęłam tego obserwowania. nie wiem o co chodzi, chociaż bardzo dobrze mi to wytłumaczyłaś to ja i tak, ciemna masa, nie czaję XD

    LOOOOOOOOOOOOOOOVE. xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak dobrze, że weszłam tak z ciekawości na Twojego bloga. Od razu jak zobaczyłam notkę o pierwszym rozdziale weszłam tutaj :)
    Blog jest świetny, opowiadanie cholernie wciąga i na prawdę trudno się oderwać :D
    już bym chciała kolejny rozdział xd
    pozwolę sobie jeszcze powiedzieć, że bohaterów dobrałaś bosko! :*

    OdpowiedzUsuń
  7. 42 year-old Staff Accountant III Kleon Nye, hailing from Smith-Ennismore-Lakefield enjoys watching movies like Colossal Youth (Juventude Em Marcha) and Embroidery. Took a trip to Hoi An Ancient Town and drives a Sierra 3500. polaczone z

    OdpowiedzUsuń